![]() |
Zostałem zrobiony w konia przez Pizza Hut. Dostałem "za darmo" lunch. Jeszcze w dodatku mnie przepraszali za długie oczekiwanie. Zadowolony z faktu, że zaoszczędziłem 20 zł, nieświadomie zacząłem tym się chwalić. Do jakich wniosków doszedłem?
Może zacznę od początku... Dziś po zajęciach na
uniwersytecie, wybrałem się na szybki lunch do Pizza Hut.
Lokal znajduje się blisko mojego domu na warszawskim Ursynowie,
można tam tanio i dość smacznie zjeść (zresztą sami pewnie wiecie :-). Jest też wi-fi, którego
potrzebowałem do ściągnięcia dużego pliku z poczty. Zaraz po wejściu, obsługa
zaproponowała mi zestaw lunchowy za 18 zł, który składa się z
zupy pomidorowej, pasty z salami oraz napoju. Skorzystałem. Po
chwili otrzymałem gorącą zupę. Po jej zjedzeniu, włączyłem
laptopa i zacząłem przeglądać maile i różne portale
informacyjnie. Szczerze mówiąc zaczytałem się i zapomniałem już
o jedzeniu i miejscu w którym jestem. Moje skupienie przerwała
kelnerka, która zestresowana zaczęła mnie przepraszać, że długo
oczekuję na pastę i że dzisiejszy lunch dostanę gratis.
Zaskoczony i nie do końca wiedzący o czym ta pani mówi,
odpowiedziałem: dobrze, nic się nie stało i wróciłem do dalszego
przeglądania internetu. Zacząłem analizować co ona powiedziała i
zastanawiać się czy dobrze usłyszałem, że lunch dostaję dziś
gratis?!
No nic. Doczekałem się mojej pasty. Gorąca jak piekło! Po
skończeniu, czekam cierpliwie na rachunek lub kogokolwiek kto się
mną zainteresuje. Niestety nic. W końcu udaje mi się złapać
kelnera i mówię, że chcę zapłacić. On standardowo pyta się czy płace
gotówką / kartą? Nagle przybiega pani która mnie obsługiwała i
mówi, że dziś nie płacę za lunch, ponieważ długo na niego
czekałem. Odpowiedziałem, że wcale nie tak długo i że chcę
zapłacić. Nie udało się. W sumie dobrze, zjadłem za darmo,
ogrzałem się i skorzystałem z internetu.
To ja. Źródło: tomaszpoznysz.blogspot.com |
W drodze do domu
zastanawiałem się nad tym ile Pizza Hut na mnie straciła. 18 zł?
Ojj raczej nie, oni zarobili na mnie! Ale jak? To jest przemyślane działanie przez nich. Głupi
Mateusz zadowolony darmowym obiadem wysyła smsa, do dwóch
znajomych, że zjadłem dziś za free. Po 5 minutach otrzymuję wiadomość od koleżanki, która już się o tym fakcie dowiedziała od innej
osoby i zaczyna mnie wypytywać co, jak i dlaczego?! W ten sposób
znajomi dowiadują się, że po pierwsze: byłem w Pizza Hut na
lunchu, po drugie: nie musiałem płacić za rachunek, po trzecie:
pewnie świta im już w głowie, że muszą tam też się wybrać.
Zaznaczę, że nie jest
to artykuł sponsorowany, chcę pokazać, że nie ma nic za darmo.
Fakt, dostałem obiad i oni dobrze wiedzą, że teraz tam chętniej
wrócę i wydam pieniądze. Oni też wiedzą, że przyjdę następnym
razem ze znajomymi. Natomiast kumple wiedząc, że zjadłem tam za "darmo" też wcześniej czy później wpadną tam. Mam nadzieję, że
udało mi się pokazać, jak „zainwestować” w klienta 18 zł, żeby zarobić stówkę. Tak czy siak, było miło i smacznie.
Dziękuję i polecam :-)
PS Jeśli spodobał Wam się ten osioł (czyt. ja) to zapraszam na >>> Facebook "z cicha pęk".